sobota, 22 sierpnia 2015

Duch Zagłady -Prolog

Jedno serce dwa oblicza. Nie ujrzysz tego którego zapragniesz a te na które zasłużysz.

Kim jestem teraz ? Nie wiem. Gdyby ktoś zapytał kim byłem kiedyś odpowiedziałbym bez problemu. Normalnym nastolatkiem, który oprócz nauki miał problemy z rodzicami i przyjaciółmi. Jednak jeden wypadek wszystko zmienił. Dzień zaczynający się jak każdy inny był moim ostatnim dniem. Pamiętam jak szedłem do szkoły, w której spotkałem swoich przyjaciół. Gdybym wiedział, że widzę ich wtedy ostatni raz, wszystko zrobiłbym inaczej!Pamiętam ich twarze, roześmiane, radosne, z każdym dniem zacierające się w cień. Test z angielskiego. Morderczy trening z którego wracałem. Wszystko zaczęło się tak niewinnie... Szedłem chodnikiem który oświetlało jedynie blade światło dochodzące z latarni umieszczonych dobre 10 metrów od siebie. Z jednej strony las z drugiej droga, nic nie okazywało znaków tragedii która miała rozegrać się za parę chwil.

Gdy usłyszałem huk, było już za późno. Czułem przy piersi zimną lufę pistoletu, a moja koszula zaczęła coraz bardziej nasiąkać ciepłą cieczą. Upadłem na ziemię, nie mogłem zobaczyć swojego przeciwnika jednak czułem, że to on od paru tygodni prześladował mnie, a teraz zaatakował. Poczułem jak odwraca mnie na plecy. Piekący ból w klatce piersiowej uniemożliwiał mi oddech. A mroczki które pojawiały mi się przed oczami nie dopuszczały do mojego mózgu żadnych bardziej wyraźnych konturów postaci która pochylała się nade mną. Jedyną rzeczą którą byłem w stanie dostrzec to jego oczy. Świecące żółcią, przepełnione nienawiścią i głodem oczy, które patrzyły się na mnie niczym na obiad.
-Ostatnia sztuka- Usłyszałem niski pomruk który raczej przypominał wark zwierzęcia niż jakikolwiek odgłos który umiał wydać człowiek po czym zapadłem się w ciemność. Nie czułem już bólu, nic nie mogłem dojrzeć, ani dosłyszeć. Pływałem w ciemności, nie mogąc wykonać żadnego ruchu mogłem być tylko kierowany przez prąd który pchał mnie wciąż dalej i dalej. Wtedy dopiero zdałem sobie sprawę z tego jak duży błąd popełniłem gdy spojrzałem w jego oczy które gdzieś w oddali wciąż wpatrywały się we mnie ...

Teraz siedzę tutaj, naprzeciwko innych ... Kiedyś ludzi teraz potworów. -W każdym drzemie potwór, my tylko pozwoliliśmy wam ujrzeć waszą prawdziwą stronę- Do teraz pamiętam słowa starca, który wypowiedział je dotykając moją pierś krańcem kija. Wtedy nie wiedziałem co one oznaczają, aż do teraz. Dopiero gdy stanąłem pomiędzy innymi zdałem sobie sprawę z tego jak bardzo każdy z nas był bezduszny i ... straszny. Z upływem lat jednak musiałem do tego przywyknąć, poza tym życiem nie miałbym innego. Nieśmiertelny, demon, potwór, monstrum tak określili by nas ci co żyli na ziemi. Jednak nawet w ich sercach mieszkał jeden z nich ...
Z upływem lat zapomniałem nawet jak to jest być człowiekiem. Mieć własną wolę, duszę, wolność. Tutaj wszyscy musieli być podporządkowani  tym którzy byli powyżej nas. Anioły i diabły a my jako potępieni. Prawie każdy miał wybór. Czemu prawie ? Niektórym potępionym udało się zejść z powrotem na ziemię, jednak jedyne co mogli tam zrobić to zabijać. Gdy się o tym dowiedziałem przypomniałem sobie oczy. Nie okazujące niczego więcej od nienawiści i chęci mordu. Wtedy zdałem sobie sprawę z tego co dokładnie mi się stało, i dlaczego nie dano mi prawa wyboru nad miejscem gdzie mogłem żyć przez następne tysiąc lat ...



Jest to prolog opka. Stworzony aby połapać się w dalszej części fabuły. Opko zacznę publikować gdy zapiszę co najmniej z 10-13 rozdziałów z około 30-40
Mam nadzieję, że jego klimat przypadnie wam do gustu. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Pochwała karmi sztukę.
-Seneka Młodszy